Najnowsze wpisy, strona 24


lip 20 2007 piątek
Komentarze: 0

Tygodnia koniec i początek...

Ostatnie kilka dni było ciężkich. Dłuuuugie siedzenie w samochodzie, krótki czas na sen, niewyspanie czerwieniło mi oczy a stacje benzynowe zarabiały na kolejnych porcjach kawy wlewanej do środka. Mnie środka.

A pomiędzy tym coś, co mnie męczy. Rozdarcie.

 

Z jednej strony Q, świetny w łóżku Q, kapryśny Q i Q z którym bliżej byłam prawie cały czas od grudnia zeszłego roku. Wspólne wyjazdy, oglądanie filmów, wspólne picie i tak różne poglądy, różne spojrzenia na te same sprawy, różne zdania. I takie same mocne charaktery i nieskłonność do ustępstw i kompromisów.

Z drugiej strony J, zabawny J, dobry J, rodzinny i troskliwy J. Z głową do interesów, z pomysłem na życie. W przysżłosci z domkiem otoczonym malwami i murem z czerwonego kamienia gdzieś w Sandomingo.

Wybór byłby prosty, prawda? Gdyby nie to, że leżąc z J w łóżku myślałam o Q, i o tym, że gdy on mnie TAM całował, ja przestawałam myśleć.

Dochodzę do wniosku po raz niewiadomoktóry, że jestem głupia, że nie wiem czego chcę i że cokolwiek nie wybiorę, będę żałować.

Będę żałować J, bo z Q nie umiem budować. My tylko burzyć umiemy.

Będę żałować Q, bo z J nie umiem się zapomnieć. Będę pamiętać.

 

A ostatnio.. ostatnio pojawiła się kolejna strona. Ale o tym później..

 

lip 01 2007 nowy domownik
Komentarze: 0

Wracam ze sklepu, w ręce reklamówka, w reklamówce zakupy (w roli tej: kawa, pierś z kurczaka dla sierściuchów, woda i inne duperele). Idę i patrzę: ptak na chodniku. Małe toto, opierzone niby, ale widać że pisklę. Standardowo wzrok w górę w poszukiwaniu gniazda, ale nic nie widać. No to biorę nieszczęście do łapki, i do chałupki.

 

A tam, po godzinie studiowania prasy internetowej się dowiedziałam, że początkowo zakwalifikowany do wróbli jest jerzykiem i że akurat tego czym mogę go karmić, w domu nie posiadam (nie rozglądalam się namiętnie za muchami, bo doszłam do wniosku że Jerzy i może przeżyje, ale ja pewnie karmienia muchami po krakoSKU "nie zniesę").

 

 

 

pesta : :
lip 01 2007 nie-obecność
Komentarze: 0

Ale tylko czynnie. Zaglądam - są tu takie dwa miejsca, które regularnie odwiedzam..

Jestem. Ciągle i niezmiennie. Niezależna, niedobra, niekonsekwentna. Jednego dnia czarne jest czarne, a drugiego wmawiam innym i sobie że ta czerń jest bielą.

Głupia. Blondynka. Z dwoma kotami.

 

pesta : :
kwi 29 2006 sobotnie popołudnie
Komentarze: 1

z czasem bardziej i bardziej docenia się rodzeństwo. kiedy już się wyrośnie z kłótni i bójek o byle co, kiedy w sobotę można razem zrobić pizzę, dać prezent w postaci koszuli_bez_okazji, pośmiać się przy filmie...

Idę. Pizza stygnie ;)

pesta : :
kwi 29 2006 refleksja
Komentarze: 0

matki mają ciężkie życie.
pamiętają pierwszy ruch dziecka
jego pierwszy krzyk i płacz
kolkę, zatrucie pokarmowe
pierwszy krok i rozbite kolano

Aż przychodzi moment, kiedy wiedzy o swoim dziecku mogą dowiedzieć się od obcych. Albo wcale nawet.
Więc nie wiedzą, co je boli, kto je zrani, kogo one zranią. Czy płaczą w nocy. Pępowina zostaje przecięta.
Nie wiedzą, czego się boi. Co myśli. Co planuje. Nie wiedzą nic poza tym, co usłyszą. O ile usłyszą.

To głupie, to co piszę jest głupie. Ale równocześnie jest prawdziwe. Bo jestem skryta. A moja matka - nic o mnie nie wie.
Chciałaby się dowiedzieć, a ja nie mówię. Więc wiem, co ją boli. Bo niewiedza może boleć. A wiedza nie zawsze musi być wygodna.

pesta : :