wraca się domu. jest późno. Sklep "obok" zamknięty. Jest się zmęczonym, głodnym, śpiącym, marzy się herbata, ciepła kąpiel, rozłożone łóżko. Marzenia są dobre. Można je mieć. Nie muszą się spełniać nawet te przyziemne.
Zadziera się głowę tuż pod domem tylko po to, żeby przekonać się, że okno śpi.
Wchodzi się do domu. Dom jeszcze śpi, bo nie miał go kto budzić. Zapala się światła, dom wypełnia się światłem, stawia się wodę na herbatę, muzykę się puszcza, dom wypełnia się dźwiękiem, ciuchy w kąt (dom nie protestuje, otwiera lewe oko), co w lodówce?, dom wypełnia się zapachem, książka, gazeta, pranie zrobić, telefon jeden albo dwa a w międzyczasie przypalą się odgrzewane naleśniki. Dom już oswojony.
Się żyje. Jakoś.
przecież nie mówię że źle