Komentarze: 1
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Po dzisiejszym newsie, jaki przekazał mi mój szef (do niedawna myślałam, że mój przyszły były szef, okazuje się, że jednek byłym szefem nie zostanie) trzasnęłam drzwiami i poszłam. Przed siebie. Akurat to przed siebie skończyło się w samochodzie na parkingu. Posiedziałam, wysłałam parę smsów, próbowałam zadzwonić w jedno miejsce, ale akurat ona była "poza zasięgiem",
Przejebane nie mieć się komu pożalić. Przejebane. Dzisiaj pożałowałam, że nie mam nikogo, z kim mogłabym podzielić się ani tym, że jestem zajebiście i ogromnie szczęśliwa, ani tym, że mi źle. Nie mam nikogo. Siedziałam w nagrzanym słońcem samochodem, chwilę pozwoliłam żeby mi słońce przez przednią szybę lizało twarz. Zdjęłam później buty i chodziłam po trawie. Zimno w cieniu, gorąco tam, gdzie tego cienia nie ma.
Za ogrodzeniem kury szukały robaków. Wczoraj w tym samym miejscu na pasie ziemi szerokości jakiegoś 1,5metra kobieta w chustce wykopywala ziemniaki. Dzisiaj tylko kury dwie.
Pomyślałam - pierdolę, kiedyś wszystkich będę pierdolić. Mentalnie of kors. Będę miała wszystko w dupie i będę grzebać w ziemi jak mi ochota przyjdzie. Jak kura na przykład. Dzisiaj pójdę na zakupy, wino i panadol, w domu otworzę wino "na specjalne okazje", bo dzisiaj taka właśnie okazja jest. A jak już całkiem pijana będę, zasnę i mi się plan na przyszłość przyśni. A rano żeby głowa nie bolała będzie jak znalazł panadol. Jak ręką odjął.
przy okazji zakupów kremu do pyska za 4,50 naszła mnie ochota i nabyłam drogą kupna i lakier do paznokci, koloru malina wpadająca w czerwień, chujwico, w każdym razie po oczach wali że hej!
bo myślę sobie - nowy Derektor do pracy wpada, to trzeba błysnąć. a przy okazji klasę starannie ukrytą na światło dzienne wydobyć. a przy okazji - wieczorkiem jakieś wyjście na ploty się szykowało, to myślę - zabłysnę podwójnie.
no i walę na paznokcie tę czerwień, malinę, cokolwiek, odrobinę wchodząc na skórki okołopaznokciowe, klasa może i jest, ale umiejętności we mnie zero. i zarzuciłam na siebie jasne spodnie, żeby całości szyku dodać i wieczorem na plotach błyszczeć jak jakiś dyskotekowy żyrandol. i włos ułożyłam. i tusz na rzęsach się kręcił. szał normalnie.
A później poszłam do samochodu, który na dzień dobry powiadomił mnie o niskim poziomie oleju. otworzyłam w trudzie klapę (cały czas w jasnych spodniach i lakierze do paznokci). dodam, że padało. z wysiłkiem odkręciłam korek od wlewu oleju, brudząc sobie palce. poślizgnęłam się na czymś co leżało na ziemi i oparłam się (jasnymi, kuryyywa) spodniami o niezbyt czystą maskę. włosy po deszczu wyglądały gorzej niż przed tym, jak zaczęłam je układać. o wiele gorzej.
I kiedy zasiadłam znowu do samochodu, pewna, że poziom oleju jest ok, podniosło mi się ciśnienie widząc siebie w lusterku.
bo tusz do rzęs nie byl wodoodporny, a na policzku pokrytym (dyskretnie) pudrem brązującym był taki chamski ślad po smarze.
cud, miód, ultramaryna.
;)
Na środku wielkimi literami wytłuszczone: JESTEM OAZĄ SPOKOJU.
Pode spodem maleńkimi: „pierdolonym, kurwa, zajebiście wyluzowanym kwiatem na tafli jeziora”.
Się popłakałam.
Jak kto chce, to mu wyślę, maila ino nie posiadam.