Komentarze: 0
Jak to możliwe, że własne dzieci potrafią zmęczyć, wkurzyć, wyczerpać. A potem przytulą się i cały wkurw odlatuje?
Że ledwo się poniedziałek zacznie, to zaraz jest środa, a potem piątek?
To samo z weekendem zresztą...
Jak to możliwe, że najlepsze spojrzenie na życie mam, jeśli wcześniej szurnę ze dwa kieliszki (wina, nie wódki. Tej z kieliszka uparcie niet)? I że marzy mi się kraj, w którym kierowcy po dwóch mogą nadal za kółko usiąść?
Jak to możliwe, że - mimo dyktand bezbłędnych w podstawówce (ha, kiedy to było), nadal nie wiem, przez jakie "HA" pisze się "chuj"? I w wujka google zerkać muszę.