lip 20 2007

piątek


Komentarze: 0

Tygodnia koniec i początek...

Ostatnie kilka dni było ciężkich. Dłuuuugie siedzenie w samochodzie, krótki czas na sen, niewyspanie czerwieniło mi oczy a stacje benzynowe zarabiały na kolejnych porcjach kawy wlewanej do środka. Mnie środka.

A pomiędzy tym coś, co mnie męczy. Rozdarcie.

 

Z jednej strony Q, świetny w łóżku Q, kapryśny Q i Q z którym bliżej byłam prawie cały czas od grudnia zeszłego roku. Wspólne wyjazdy, oglądanie filmów, wspólne picie i tak różne poglądy, różne spojrzenia na te same sprawy, różne zdania. I takie same mocne charaktery i nieskłonność do ustępstw i kompromisów.

Z drugiej strony J, zabawny J, dobry J, rodzinny i troskliwy J. Z głową do interesów, z pomysłem na życie. W przysżłosci z domkiem otoczonym malwami i murem z czerwonego kamienia gdzieś w Sandomingo.

Wybór byłby prosty, prawda? Gdyby nie to, że leżąc z J w łóżku myślałam o Q, i o tym, że gdy on mnie TAM całował, ja przestawałam myśleć.

Dochodzę do wniosku po raz niewiadomoktóry, że jestem głupia, że nie wiem czego chcę i że cokolwiek nie wybiorę, będę żałować.

Będę żałować J, bo z Q nie umiem budować. My tylko burzyć umiemy.

Będę żałować Q, bo z J nie umiem się zapomnieć. Będę pamiętać.

 

A ostatnio.. ostatnio pojawiła się kolejna strona. Ale o tym później..

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz