Najnowsze wpisy, strona 23


lip 30 2007 poniedziałek
Komentarze: 5

nie lubię. czas niby szybko leci, ale w perspektywie kilka dni w pracy. pomysłem jest umawiać się na wódkę w ciągu tygodnia, na przykład dzisiaj. pomysł realizuję, wieczorem będzie picie, a jutro kac.

 

ciężkie życie ;)

lip 29 2007 ulubione
Komentarze: 1

Mam świra na punkcie muzyki.

Znawca ze mnie średni gatunków, sławnych kompozytorów, nie wiem jak wygląda waltornia ani jak odróżnić skrzypce od altówki. Tego nie wiem. Pewnie nie trzeba wiedzieć takich rzeczy, żeby kochac muzykę.

Nie lubię ciszy. Muzykę chcę słyszeć przy każdych okazjach. Potem okazuje się, że ludzie, zdarzenia i miejsca kojarzę właśnie z muzyką. Robi mi się taka mapa świata, sytuacji i ludzi, na której miejsca mogę znaczyć utworami. I tak... 

Szczyrk i pewien hotelik SpaSra tam to muzyka z Magdy M. Własnoręcznie pożyczona z sieci składanka różnorakich polskich utworów. De Mono śpiewa wtedy swoje "Kolory", jest Szklana pogoda, jest Najmniejsze Państwo Świata, potem Chciałbym umrzeć z miłości i Kiedyś Cię znajdę zapewnia Reni Jusis. To był dobry czas. To był bardzo dobry czas z Q. Śpiewaliśmy "Love is crazy" przejeżdżając przez Bielsko. Niby zima była, ale dzień słoneczny, my na dość poważnym kacu i na pewno nie powinno mnie wtedy być za kierownicą. 

Renata Przemyk. Do śpiewania w samochodzie, żeby odpędzić senność. Kiedy się jedzie długo, do domu wraca, grożą mikrozaśnięcia, ale chce się jak najszybciej położyć we własnym łóżku. Albo kiedy się ma nadmiar energii i trzeba ją wywrzeszczeć. Tańczę na stole, kieckę zadzieram, albo popłakać przy duecie z Nosowską. I jeszcze kiedy „Zonę” pokazuje, że planety co najjaśniejsze są, widać z Ziemi tylko w ciemną noc.. Jakoś mi pięknie i smutno mi też.

Sylwester gdzieś koło Sandomierza. Królestwo Soyki. All about you, all about you this evening on śpiewa, a ja w środku umieram spokojnie, kiedy dociera do mnie, że to już było.  

Droga do pracy. Ktoś kto potrzebował, ukradł mi radio, więc słuchałam muzyki w telefonie. Nagrałam w nim Tori Amos i jej wykonanie „Lovesong” The Cure. Kiedy śpiewa, że „przy Tobie czuję się znowu wolna, znowu cała, znowu jak w domu,” a przy tym tak jakby zachłystuje się, zazdroszczę. Że można tak być szczęśliwym, żeby tchu brakowało. Zazdroszczę tego.

Mój Kraków. I jeszcze Marcin, który podarował mi muzykę. Dał mi Taniec Eleny z filmu Bandyta, podarował mi The Cure i Lullaby, i jeszcze francuskie śpiewy w wykonaniu nie pamiętam kogo, muzykę którą słuchałam pracując na końcu miasta i prawie za darmo. Ciężko było wtedy, kiedy liczyłam złotówki do końca miesiąca i wiedziałam, że braknie. I wtedy miałam najbardziej w swojej historii wysportowane ciało. A z Marcinem kojarzy mi się zachodzące niebo z chmurami jak w Vanilla Sky.

Faithless. Do nich mam sympatię, wielkie serce i jeszcze większe przywiązanie. Płyt ich słuchałam po dziesięć razy w kółko, do czasu, aż w każdym z kawałków nie znalazłam czegoś pięknego. I to była muzyka, którą ja dałam Marcinowi. Wiem, że do tej pory jej czasem słucha. Sunday 8am kojarzy mi się z powrotem do domu po weekendzie gdzieś. Ja na miejscu pasażera,  letnio zachodzi słońce i zapala się więcej i więcej świateł w domach.

Miasto Aniołów i Ironic. Z jazdą w zimowy słoneczny dzień. Jak w teledysku.

Republika. Zaczęło się od „nie pytaj mnie, dlaczego jestem z nią”, piękna i myślałam że o miłości do Niej, czyli kobiety, a tu o Polsce śpiewał Grzegorz. A później odkrywałam Odchodząc, zabierz mnie, i sexy doll, i białą flagę. I piosenka dla Angeliki, „anioły/ łatwo złapać/ pułapek na nie znam ze sto”.

I mogę tak wymieniać bez końca. Maanam i Luciola, pierwsza piosenka, której teledysk pamiętam z dzieciństwa i myślałam,że Kora śpiewa tam „wróć Jola”. Metallica i Nothing else matters, i 18tka z moim pierwszym i tym, który miał być na zawsze. Albo Dire Straits i Brothers in arms z Michałem, który pisał mi wiersze, był chory psychicznie i przy tej piosence płakał za zmarłym ojcem na moich kolanach.

lip 26 2007 kiedy mi smutno (napisane w czasie, gdy blogi...
Komentarze: 7

Kiedy mi smutno, wsiadam w samochód. W nocy dobrze mi robi, gdy mogę przejechać przez miasto. Przy muzyce. Śpiewam tam wtedy w środku głośno, albo milczę. Milczę kiedy myślę, śpiewam, kiedy myśleć nie chcę.

Jadę pod okna Betty. Później do Q. Później do Maćka. Czasem wychodzę z samochodu i idę pod okna rodziców. Czasem do Czajnika, ale tylko czasem. W oknach ma teraz zasłony i kwiaty na parapecie stoją. Rano w zimie nie będzie strach chodzić nago po mieszkaniu. Nie mój zresztą strach teraz byłby. Do J nie jeżdżę, za daleko mieszka. I w sypialni nie ma okien.

 

Sprawdzam czy są w mieszkaniu. Sprawdzam, czy śpią. Zastanawiam się, co robią, jeśli widzę światło w ich oknach. Czy są sami? Oglądają telewizję, siedzą przy komputerze, słuchają muzyki? Co robią kiedy mnie przy nich nie ma już, jeszcze, nie będzie już wcale?

 

Czasem tęsknię.

I wracam do siebie.

Cztery piętra do góry, dwa koty w progu, spalona żarówka w nocnej lampce, cholera, znowu zapomniałam kupić. I papier toaletowy wyszedł.

Do dupy.

lip 26 2007 przed-imieniny
Komentarze: 0

Wczoraj. Zakupy w Almie, piszę smsa do C. "chodź na piwo". I idziemy. Przezornie wybieram komunikację miejską, autobus a potem tramwej, w międzyczasie korek. Już siedzi. Ja mojito, on coś w stylu whisky z widokiem na Rynek.

Dużo ludzi. Przyjezdni z kraju, przyjezdni z zagranicy, tanie linie lotnicze robią swoje.

Jemy. Pijemy. Coraz weselej. On mówi. Ja mówię. Śmiejemy się razem.

Czy ja jestem całkiem normalna? Coś mnie w nim kręci, i domyślam się, że pewnego dnia (niedługo?) pójdziemy razem do łóżka. Choćby tylko po to, żeby móc dalej być kumplami. Czy to normalne? Magnes jakiś mam w sobie od kiedy go spotkałam, dziwną ociężałość w jego obecności czuję i ...

 

lip 21 2007 mętlik pętlik
Komentarze: 0

chciałabym być prosta jak konstrukcja cepa prosta. bez żadnych skomplikowanych myśli, oczekiwań. nie głupia - prosta po prostu i najprościej na świecie.

chcieć mieć męża i rodzinę. ustabilizowane życie prowadzić.

 w poniedziałki i piątki zakupy robić w hiperze, jak pranie to musi być dzisiaj środa

w sobotę piec ciasto, w niedzielę do kościoła  iść i do jego rodziców, moich rodziców, na obiad, dziadki dzieci muszą się zobaczyć

alkohol w małych jedynie ilościach, i nie spać za długo bo szkoda dnia

 

Nie potrafię. Czai się we mnie zdobywca. Nie chcę nikogo kto mi się podaje na tacy. Nie umiem być z kimś przetrawionym jak ryba, którą pingwiny karmią swoje młode. Nie umiem zaciekawić się martwą myszą.

I najgorsze, że nawet jak już zdobędę najbardziej zaciekłą walkę stoczę, nagorzej że po tym wszystkich on przestaje się ruszać. A ja odchodzę.