Najnowsze wpisy, strona 16


lis 08 2007

i jeszcze, żeby smutniej było


Komentarze: 5

Kiedyś, dawno temu w szkole średniej zakochałam się. Tak jak tylko można kiedy się jest młodym i głupim.

I tak skrywałam to, że On mógłby być Tym-Właśnie, bo On miał Ją.

On - koszykarz, 2m wzrostu. Duże dłonie, duże zielone oczy. Niski głos i wysoka inteligencja. Ma to coś, czego nie umiem opisać, a co przyciągało mnie jak magnes. Mogłabym pod jego zdjęciem napisać "Wymarzony".

Ona - nazywana "małą czarną", bo... bo jest mała i czarna. I ładna. Gdybym była mężczyzną, takie kobiety by mi się podobały, nie inaczej.

Są ze sobą 9 lat, w tym roku wzięli ślub.

Nawet nie jestem smutna, kiedy na nich patrzę. A patrzę czasem, bo Ona aktualizuje zdjęcia.

Zresztą - tak wyglądają szczęśliwi ludzie:

http://picasaweb.google.pl/mala.maly

Rzadko jestem smutna. Często im zazdroszczę.

 

 

pesta : : oni  
lis 08 2007

wczoraj..


Komentarze: 8

Wariatka - aktorka, która sprząta u Q, obiecała, że kiedyś dla niego zatańczy. Wczoraj było to kiedyś.

Służyłam za operatora dźwięku i przyzwoitkę, choć doskonale wiedziałam, że (primo) będę piątym kołem w rowerze i (secundo) że do takiego tańca i stroju przyzwoitka nie wystarczy.

Bo Wariatka ubrana była w majtki jedynie i płatki róż, które wspólnie nakleiłyśmy na jej lewą pierś i kawałek pleców.

W windach wysypane płatki.

Na kuchennym blacie, estradzie Wariatki - płatki róż.

Świeczki.

Papieros i waniliówka z pepsi na ławie przy fotelu.

Przyjechał Q późno.

Ja poszłam spać. Oni pili.

Dzisiaj patrzyłam jak śpią, przytuleni.

Pomyślałam "to najlepszy sposób, w jaki mogliśmy - Q i ja - przerwać naszą pępowinę".

 

Ja swoją jeszcze odgryzam. Krwawi, ale prawie nie boli.

Tłumaczę sobie "to tylko przyzwyczajenie, nie miłość".

I chyba nawet w to wierzę.

6. grudnia minęłaby nam rocznica najdziwniejszego związku pod słońcem chyba. 

lis 02 2007

je..sień


Komentarze: 5

czasem ogrania mnie uczucie zmarnowanych kilku lat. "to chyba objaw jesiennej depresji" - myślę, grzejąc ręce o kubek z malinową herbatą.

 

"a może to nie jesienna depresja" - podpowiada mi coś z boku zupełnie. Ale o tym za wcześnie pisać.

paź 30 2007

o facecie


Komentarze: 2

W zeszły czwartek zadzwonił Czajnik.

To jedyny chyba facet, który może zadzwonić po okresie oczekiwania na jego telefon, po dwóch latach niewidzenia się na głupiej kawie nawet. Po czasie, jaki jest potrzebny, żeby się wyleczyć. Przestać myśleć o nim na każdym kroku, myśleć tylko wtedy, kiedy się przejeżdża obok jego okien.  

Potrafi zadzwonić i zburzyć mi życie.

No, może jak zwykle przesadzam.

Nie zburzyć. Nadtłuc fundamenty. Naruszyć konstrukcję. Zamieszać. Teraz już tylko zamieszać – bo już sam fakt, że jest ojcem i być może mężem (a na pewno partnerem) dla jakiejś kobiety, już samo to sprawia, że ja wiem, że nie chcę go mieć. A już na pewno wymarzonym nie jest ktoś, kto w czasie gdy jego "panie" wyjechały na wakacje, on na trzeźwo zupełnie proponuje innym kobietom seks w toalecie pociągu relacji Warszawa-Kraków.  

A mimo to... ta czwartkowa rozmowa z Czajnikiem wcale nie była grzeczna. Była z gatunku takich, o które sama bym się wściekła – gdyby mój facet gadał z jakąś babą w ten sposób. Nawet, gdyby ta baba była paskudna. Bo taką rozmowę przeprowadza się tylko z babą, która ma jaja. Zołzą. Świadomą. A takie byłyby dla mnie zagrożeniem, gdybym posiadała „swojego faceta”. Bo w takich babach mężczyźni widzą nie tylko kobietę, ale i kumpla od piwa. A stamtąd chyba blisko do ideału.A może nie.

Bo może się mylę.

I tylko myślę - po co?

pesta : : oni  
paź 29 2007

co ja robię tu, uuu, co Ty tutaj robisz??...


Komentarze: 4

Czasem myślę, że się rozminęłam z powołaniem. Powinnam być może zostać nauczycielką.

Albo malarką.

Albo wymyślać nowe rzeczy ułatwiające ludziom życie. Kaptur z wewnętrznymi poduszkami, dla tych, którzy lubią spać z „czymś” na głowie; coś, co zapobiega plątaniu się kabelków od słuchawek; inne pierdoły.

Albo zaszyć się gdzieś w Gorcach, moich ulubionych zielonych górach i żyć ze sprzedaży rękodzieł z masy solnej.

A może nie. Może po tym wszystkim brakowałoby mi bycia „panią MENAGER” z laptopem i całym sprzętem potrzebnym do wykonywania swojej pracy. Ja nawet tego nie wiem- nie wiem co daje mi szczęście, a co mnie tego szczęścia pozbawia. Nie wiem, bez czego mogę żyć, a bez czego nie. Nie wiem nie wiem nie wiem. Dowiem się kiedyś?