Komentarze: 5
Kiedyś, dawno temu w szkole średniej zakochałam się. Tak jak tylko można kiedy się jest młodym i głupim.
I tak skrywałam to, że On mógłby być Tym-Właśnie, bo On miał Ją.
On - koszykarz, 2m wzrostu. Duże dłonie, duże zielone oczy. Niski głos i wysoka inteligencja. Ma to coś, czego nie umiem opisać, a co przyciągało mnie jak magnes. Mogłabym pod jego zdjęciem napisać "Wymarzony".
Ona - nazywana "małą czarną", bo... bo jest mała i czarna. I ładna. Gdybym była mężczyzną, takie kobiety by mi się podobały, nie inaczej.
Są ze sobą 9 lat, w tym roku wzięli ślub.
Nawet nie jestem smutna, kiedy na nich patrzę. A patrzę czasem, bo Ona aktualizuje zdjęcia.
Zresztą - tak wyglądają szczęśliwi ludzie:
http://picasaweb.google.pl/mala.maly
Rzadko jestem smutna. Często im zazdroszczę.