Komentarze: 2
komputer trafił szlag. dysk jeden w sensie, i to dysk, na którym znajdują się zdjęcia Robaka. nasłuchałam się od Te o ABSOLUTNEJ KONIECZNOŚCI robienia BEKAPÓW (nagle mi z angielska poleciał ten, który do języka tego akurat jest noga). mam nadzieję, że Przyszywany naprawi.. póki co komp uruchomiony trochę prowizorycznie, ale - najważniejsze - działa.
za nami chrzest, wizyty u dziadków na wartym zachodu wschodzie, krótkie wakacje w raju dla geriatryków (czyt. Muszynie), gdzie Te organizuje obóz, którego doglądać musi. We czwartek znowu tam jedziemy, zostajemy prawie tydzień więc trzymam kciuki za pogodę. Jesiennie być może, owszem, ale niechże będzie to jesień wrześniowa, nie ta ponura, deszczowa i zimna, bo - bóg mi świadkiem - oszaleję.
Za dwa tygodnie wracam do pracy. 6 września. zakreśliłam w kalendarzu, na który codziennie spoglądam z lekkim przestrachem.
to tyle tytułem wstępu.