Komentarze: 3
Piątek.
Za oknem piątek bez deszczu.
Przy biurku piątek z trzecią już kawą.
W nocy piątek z alkoholem..
W głowie myśl, że dwa dni odpoczynku przede mną.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
Piątek.
Za oknem piątek bez deszczu.
Przy biurku piątek z trzecią już kawą.
W nocy piątek z alkoholem..
W głowie myśl, że dwa dni odpoczynku przede mną.
Kiedyś, dawno temu w szkole średniej zakochałam się. Tak jak tylko można kiedy się jest młodym i głupim.
I tak skrywałam to, że On mógłby być Tym-Właśnie, bo On miał Ją.
On - koszykarz, 2m wzrostu. Duże dłonie, duże zielone oczy. Niski głos i wysoka inteligencja. Ma to coś, czego nie umiem opisać, a co przyciągało mnie jak magnes. Mogłabym pod jego zdjęciem napisać "Wymarzony".
Ona - nazywana "małą czarną", bo... bo jest mała i czarna. I ładna. Gdybym była mężczyzną, takie kobiety by mi się podobały, nie inaczej.
Są ze sobą 9 lat, w tym roku wzięli ślub.
Nawet nie jestem smutna, kiedy na nich patrzę. A patrzę czasem, bo Ona aktualizuje zdjęcia.
Zresztą - tak wyglądają szczęśliwi ludzie:
http://picasaweb.google.pl/mala.maly
Rzadko jestem smutna. Często im zazdroszczę.
Wariatka - aktorka, która sprząta u Q, obiecała, że kiedyś dla niego zatańczy. Wczoraj było to kiedyś.
Służyłam za operatora dźwięku i przyzwoitkę, choć doskonale wiedziałam, że (primo) będę piątym kołem w rowerze i (secundo) że do takiego tańca i stroju przyzwoitka nie wystarczy.
Bo Wariatka ubrana była w majtki jedynie i płatki róż, które wspólnie nakleiłyśmy na jej lewą pierś i kawałek pleców.
W windach wysypane płatki.
Na kuchennym blacie, estradzie Wariatki - płatki róż.
Świeczki.
Papieros i waniliówka z pepsi na ławie przy fotelu.
Przyjechał Q późno.
Ja poszłam spać. Oni pili.
Dzisiaj patrzyłam jak śpią, przytuleni.
Pomyślałam "to najlepszy sposób, w jaki mogliśmy - Q i ja - przerwać naszą pępowinę".
Ja swoją jeszcze odgryzam. Krwawi, ale prawie nie boli.
Tłumaczę sobie "to tylko przyzwyczajenie, nie miłość".
I chyba nawet w to wierzę.
6. grudnia minęłaby nam rocznica najdziwniejszego związku pod słońcem chyba.
czasem ogrania mnie uczucie zmarnowanych kilku lat. "to chyba objaw jesiennej depresji" - myślę, grzejąc ręce o kubek z malinową herbatą.
"a może to nie jesienna depresja" - podpowiada mi coś z boku zupełnie. Ale o tym za wcześnie pisać.