Komentarze: 2
Po imprezie firmowej. Fiesta mexiana, Jose Torres, gazpacho & burito, tequilla, wieś śpiewa, wieś tańczy w rytmach meksykańskich, o'le!
Podsumowanie (w stylu Bridget Jones, którą ostatnio mam za "lekturę przy kupie"): wypitych kieliszków wina: 3, godzin w szpilkach: 13, odcisków: 3 (ale duże), poparzenia: 1 (muszę w końcu kupić sobie porządną lampkę nocną..., liczba niemoralnych propozycji: 4, liczba zwierzeń: 2, liczba bruderszaftów: 1 (ale z dyrektorem produkcji, więc całkiem OK), rachunek za taksówkę: 55PLN (dużo jak na Kraków), ale firma płaci.
Dziś chodzić nie mogę. Odciski parszywe.. za to wczoraj.. królowa parkietu (hyhy).