Archiwum styczeń 2008, strona 1


sty 27 2008 gorączka. sobotniej nocy
Komentarze: 6

a w zasadzie dwie gorączki, bo jedna sobotnia, a druga trochę chorobowa. obiecuję sobie, że w poniedziałek pójdę do lekarza.

 

własnie wróciłam. z imprezy znaczy się. nastrój mam taki, że bracia Grimm mogliby czerpać ze mnie natchnienie do swoich bajek. wódka zwykła, wódka z gruszek i włoskie coś co się tytułuje piwem się lało. a w drodze powrotnej pan taksówkarz odziany w dres leżał na fotelu, skutkiem czego zaklinowałam się i o mały włos twarz miałaby bliskie spotkanie z ziemią.

 dobrej nocy. puszczam muzykę i udaję się w kierunku łóżka krokiem chwiejnym nieco...

pesta : :
sty 24 2008 się przypomniało
Komentarze: 7

A. Miło mi poinformować, że dnia 18.stycznia, po jakichś trzech miesiącach przerwy, udało mi się zapełnic brakująca z podstawowych potrzeb w piramidzie Maslowa. O seks chodzi mianowicie.

Z jego strony to chyba bardziej kumpelskie podejście, z mojej.. sama nie wiem. Wiem tyle, że nie chodzę do łóżka tylko dla samego seksu. Podejrzewam, że najbardziej pociaga mnie w nim to, że jest taki nieuchwytny. Powiedział mi kiedyś "mam zasady", i mimo że mógł blefować, gdzieśtam mi do głowy wlazł. Nie to, żebym bardzo bardzo, ot, po prostu czasem w niej siedzi. Kumpel.

 

Buddha Bar w wykonaniu nieśmiertelnego Faithless rozbraja mnie. Ma w sobie coś takiego, że ... ech. Puszczam na zmianę z pewną łysą panią i zalatującą horrorem kołysanką z pająkiem w wykonaniu Kjurów ;) Cudo.

pesta : :
sty 22 2008 mission completed
Komentarze: 2

czyli - w końcu doczekałam się instalacji netu z prawdziwego zdarzenia. 2mega-giga, chujwieco, w kazdym razie hula jak ta lala. w sensie - szybko. no to siedzę, wokół mnie syf w postaci zmasakrowanej przez montera kablowego choinki (pan się nie oszczędzał, wytarł wszystkie kurze), w postaci pudła z naprędce zakupionego biurka (viva ikea!), kilku kubków i reszty zastawy stołowej (fakt faktem, nie mam już w czym zrobić sobie zasłużonego drina), wreszcie kabli różnego pochodzenia, maści i zastosowania (węzeł gordyjski w mini-wydaniu) i w końcu w postaci ciuchów zrzuconych pospiesznie, bo niewygodne.

 

siedzę więc proszę Państwa w bokserkach i czymś co nazywam roboczo koszulką rosyjskiego biznesmena (białe na szelkach), zimno mi w stopy, ale co tam. net mam nierwący się, nie tracący sygnały, przyzwoity, na miarę i wysokośc czwartego piętra mojego mieszkania.

no! to chyba należy to uczcić... ;)

pesta : :
sty 17 2008 z głowy
Komentarze: 4

niezmiennie i wciąż przekonuję się, że los bywa przewrotny.

zwracają na mnie uwagę ludzie, na których ja już zwracać ją przestałam. albo nigdy nie zwracałam, bo ciągle smalą cholewki do mnie panowie, którzy kończą się na poziomie moich pach, mają urodę bibliotekarza albo informatyka z mojej byłej uczelni.

muszę pewnie zachowywać się jak jakaś totalna kretynka w towarzystwie osób, które mi się podobają. dołej w ajkju mi się robi alboco.

to tyle.

pesta : :
sty 14 2008 że niby z trasy
Komentarze: 2

jadę ja sobie, szyby brudne a słońce występuje w pewnym mieście z rynkiem takim ładnym jak w stołecznym królewskim. umyć czym nie mam bo woda do spryskiwaczy wyszła cudem. to na stację lezę, i do pani przy kasie "płyn do płukania 5litrów proszę".

 

a później już tylko dopowiednio czerwona na twarzy pani menager chowa sie do fury i odjeżdża w te pędy...

pesta : :