Archiwum 02 maja 2008


maj 02 2008 no własnie, gdzie ja?
Komentarze: 7

córka marnotrawna.

żyję. tak mi się wydaje ;)

ponad miesiąc tu nie wchodziłam, z głupoty własnej zresztą, bo hasła zapomniałam. dzisiaj mi się (uwaga!) przyśniło! co to mnie się nigdy nic nie śni. może jakis znak - myślę sobie.

 

wiosna u mnie. 

 

wczoraj na wieś rodziców zabrałam. "na wieś" - to określenie jeszcze z dzieciństwa. kiedyś "na wieś" oznaczało że do babci jedziemy, jedynej jaką pamiętam. teraz - to samo miejsce, prawie ci sami ludzie, tylko starsi trochę. trzy siostry taty zostały w jednej miejscowości, mieszkają od siebie w odległości 100m każda. więc kiedy przyjeżdżamy, to u jednej zwykle gromadzi się cała familia. przy grillu, wódce, niedzielnym rosołku, cieście drożdżowym - cokolwiek. przyjeżdża kuzyn z rodziną, też przypadkiem, sąsiad przychodzi, wesoło jest. i zawsze mnie nachodzi refleksja, że czasem tak niewiele potrzeba do tego, żeby żyć w spokoju. a potem zastanawiam się, czy taki spokój to coś, czego szukam. bo zawsze myślałam że szczęścia.

 

służbowo jeżdżę raz w tygodniu w rejony Tatr. Zakopane i inne tam.. mieściny. i ciekawa jestem czy kiedykolwiek przestanie mi zapierać dech w piersiach na widok w oddali szczytów. giewont jako jedyny na razie pozbył się większości śniegu, śpi sobie spokojnie na puchowym tle reszty.  w Zakopcu obowiązkowo oscypek i kawa na Krupówkach. kiedy jest dobra pogoda kawę piję na leżaku i łapię słońce. i nawet upiorna droga w korkach na przebudowywanej zakopiance nie jest w stanie mnie pozbawić radości że jadę, że bylam.

 

 i.. nie wiem, czy wkroczyłam w taki wiek, czy coś z oczu mi wychodzi - w lustrze sie przeglądam, zmian nie widzę, ale cholera wie, może oślepłam? - w każdym bądź razie stwierdzam, że zaczynają mnie swatać znajomi. różni. a to telefon od kolezanki, że sąsiada ma, że on sam, że może przyjdę, kiedy on będzie? a to kuzynka (podła!) przedstawiając mnie komuś mówi głośno "do wzięcia jest" a to jeszcze ktoś... widać za ofiarę losu mnie uważają. ofermę i debilkę, co to nie potrafi sobie znaleźć. nikogo. tak jakbym ja szukała kogokolwiek. albo tak, jakby inni wiedzieli, czego mi trzeba, kogo mi trzeba. z jednej strony nie mogę się złościć, bo to nie o to chodzi, ktoś mi z troski takie propozycje wysuwa. z drugiej - jakaś gula w środku rośnie. 

 

 

pesta : :