Archiwum listopad 2007, strona 1


lis 09 2007 piątek. jak co tydzień
Komentarze: 3

Piątek.

Za oknem piątek bez deszczu.

Przy biurku piątek z trzecią już kawą.

W nocy piątek z alkoholem..

W głowie myśl, że dwa dni odpoczynku przede mną.

pesta : :
lis 08 2007 i jeszcze, żeby smutniej było
Komentarze: 5

Kiedyś, dawno temu w szkole średniej zakochałam się. Tak jak tylko można kiedy się jest młodym i głupim.

I tak skrywałam to, że On mógłby być Tym-Właśnie, bo On miał Ją.

On - koszykarz, 2m wzrostu. Duże dłonie, duże zielone oczy. Niski głos i wysoka inteligencja. Ma to coś, czego nie umiem opisać, a co przyciągało mnie jak magnes. Mogłabym pod jego zdjęciem napisać "Wymarzony".

Ona - nazywana "małą czarną", bo... bo jest mała i czarna. I ładna. Gdybym była mężczyzną, takie kobiety by mi się podobały, nie inaczej.

Są ze sobą 9 lat, w tym roku wzięli ślub.

Nawet nie jestem smutna, kiedy na nich patrzę. A patrzę czasem, bo Ona aktualizuje zdjęcia.

Zresztą - tak wyglądają szczęśliwi ludzie:

http://picasaweb.google.pl/mala.maly

Rzadko jestem smutna. Często im zazdroszczę.

 

 

pesta : : oni  
lis 08 2007 wczoraj..
Komentarze: 8

Wariatka - aktorka, która sprząta u Q, obiecała, że kiedyś dla niego zatańczy. Wczoraj było to kiedyś.

Służyłam za operatora dźwięku i przyzwoitkę, choć doskonale wiedziałam, że (primo) będę piątym kołem w rowerze i (secundo) że do takiego tańca i stroju przyzwoitka nie wystarczy.

Bo Wariatka ubrana była w majtki jedynie i płatki róż, które wspólnie nakleiłyśmy na jej lewą pierś i kawałek pleców.

W windach wysypane płatki.

Na kuchennym blacie, estradzie Wariatki - płatki róż.

Świeczki.

Papieros i waniliówka z pepsi na ławie przy fotelu.

Przyjechał Q późno.

Ja poszłam spać. Oni pili.

Dzisiaj patrzyłam jak śpią, przytuleni.

Pomyślałam "to najlepszy sposób, w jaki mogliśmy - Q i ja - przerwać naszą pępowinę".

 

Ja swoją jeszcze odgryzam. Krwawi, ale prawie nie boli.

Tłumaczę sobie "to tylko przyzwyczajenie, nie miłość".

I chyba nawet w to wierzę.

6. grudnia minęłaby nam rocznica najdziwniejszego związku pod słońcem chyba. 

lis 02 2007 je..sień
Komentarze: 5

czasem ogrania mnie uczucie zmarnowanych kilku lat. "to chyba objaw jesiennej depresji" - myślę, grzejąc ręce o kubek z malinową herbatą.

 

"a może to nie jesienna depresja" - podpowiada mi coś z boku zupełnie. Ale o tym za wcześnie pisać.