Archiwum 12 września 2007


wrz 12 2007 damy to jednak mają przeje.ane
Komentarze: 6

przy okazji zakupów kremu do pyska za 4,50 naszła mnie ochota i nabyłam drogą kupna i lakier do paznokci, koloru malina wpadająca w czerwień, chujwico, w każdym razie po oczach wali że hej!

 

bo myślę sobie - nowy Derektor do pracy wpada, to trzeba błysnąć. a przy okazji klasę starannie ukrytą na światło dzienne wydobyć. a przy okazji - wieczorkiem jakieś wyjście na ploty się szykowało, to myślę  - zabłysnę podwójnie.

no i walę na paznokcie tę czerwień, malinę, cokolwiek, odrobinę wchodząc na skórki okołopaznokciowe, klasa może i jest, ale umiejętności we mnie zero. i zarzuciłam na siebie jasne spodnie, żeby całości szyku dodać i wieczorem na plotach błyszczeć jak jakiś dyskotekowy żyrandol. i włos ułożyłam. i tusz na rzęsach się kręcił. szał normalnie.

A później poszłam do samochodu, który na dzień dobry powiadomił mnie o niskim poziomie oleju. otworzyłam w trudzie klapę (cały czas w jasnych spodniach i lakierze do paznokci). dodam, że padało. z wysiłkiem odkręciłam korek od wlewu oleju, brudząc sobie palce. poślizgnęłam się na czymś co leżało na ziemi i oparłam się (jasnymi, kuryyywa) spodniami o niezbyt czystą maskę. włosy po deszczu wyglądały gorzej niż przed tym, jak zaczęłam je układać. o wiele gorzej.

I kiedy zasiadłam znowu do samochodu, pewna, że poziom oleju jest ok, podniosło mi się ciśnienie widząc siebie w lusterku.

bo tusz do rzęs nie byl wodoodporny, a na policzku pokrytym (dyskretnie) pudrem brązującym był taki chamski ślad po smarze.

cud, miód, ultramaryna.

;)