Archiwum marzec 2006, strona 2


mar 09 2006 Don’t bother. I’ll be fine.
Komentarze: 5

Wlewam w siebie litry kawy gdzies pomiędzy mailami, wizytami u finansowego po podpisy, telefonami i bólem głowy. Żyję. „Co oni by bez Ciebie zrobili” słyszę. Spóźniony kwiatek, spóźniona czekoladka (dziś się nie odchudzam), „niesamowite masz oczy” słyszę i nawet nie mam czasu się swoim zwyczajem speszyć, ręką odganiam komplement i zmęczenie od siebie. Jest OK. Dziś posiedzę w pracy odpowiednio długo, pozałatwiam wszelki sprawyniecierpiącezwłokizrobićjużjużnatychmiastnawczorajanajlepiejnaprzed..., pouśmiecham się do pluszowego krokodyla na monitorze (symbol naszego działu: taaaaaka gęba do mówienia i tycietycie łapki do pracy), napiszę w zwischenzeit zaległy artykuł do korporacyjnej gazetki.. Shakira leci w kółko w głośniku, bo tak (słucham dopóki mi się nie znudzi). Don’t bother. Będzie dobrze. Bo musi.

A wracając do domu pogapię się w padający śnieg bo kątem oka zdołałam zarejestrować to zjawisko atmosferyczne. Napada na mnie bo być może za miękka jestem. Na zimnie skruszeję jak dzikie ptactwo.

 

pesta : :
mar 08 2006 Łooo. Tylko bez seksu proszę!
Komentarze: 7

Trochu mnie nie było, należy się kilka wyjaśnień, co to znaczy znikać na tyle czasu. Co to znaczy nic nie mówić. Milczeć jak głaz niewiadomogdziecotoznaczy....?

Ano, bywa. Bywa w Pradze (!!). Robiłam za damę do towarzystwa (tylko bez skojarzeń, proszę!). Drozdu jechał to i mnie zabrał. Praga cudna, o czym zdążyłam zapomnieć od ostatniego razu. Zdjęć zrobiłam mało (bez ładowarki sie wybrałam, co zdążył Drozdu skomentować kilkakrotnie słowami "głupia locha"), alkoholu przywiozłam dużo (znowu nie będę miała co jeść pod koniec miesiąca). Brat ucieszył się z koszulki "Praha drinking team". Wiedziałam co mu przywieźć.

 

 

 

 

 

pesta : :
mar 01 2006 gdybym była bogiem...
Komentarze: 6

...zarządziłabym dzisiaj żeby natychmiast zaczął padać śnieg. Ale taki gruuuby i puszysty. Taki od którego na głowie zamiast prawdziwej robi się śniegowa czapka na głowie. I taki który się przykleja do rzęs.
Ostatnia niedziela była (wieczorową porą) śniegowa. Stałam na przystanku i zadzierałam głowę do góry. Czułam się trochę jak podróżnik w kosmos. Obok mijały mnie setki (tysiące?) białych gwiazd. Patrzyłam się w miejsce, skąd przybywały i starałam się od samego początku wyśledzić tą odrobinę, która na mnie spadnie.

pesta : :