lis 12 2007

zima


Komentarze: 3

Przyszła.

W łóżku jeszcze leżąc zdziwiło mnie niebo. A właściwie kolor nieba. Niebiesko-szary. Coś to niebo od dołu rozświetlało.

Śnieg.

Padał od wczoraj, ale dzisiaj dopiero wszystko było pięknie białe. Tam na dole. Z czwartego piętra kuchni widziałam białe nagie gałęzie. Rano świat jeszcze spał pod miękkim puchem.  Fak - samochód odśnieżyć trzeba będzie- przeszło mi przez myśl przy kubku kawy mlekiej i miodem płynącej mi do żołądka.  

Chyba lubię zimę - stwierdzam. Nie aż tak, żeby skakać pod niebo. Nie aż tak, żeby nie tęsknić za latem. Aż tak nie.

Ale - na tyle, żeby zimę przeżyć. Do dzisiaj rana myślałam, że mi się nie uda. Będę tej zimy robić ślady na puszystym śniegu w parku. Będę się rzucać śnieżkami. Może zbuduję iglo, albo bałwana? Będę łapać na język padające płatki. I jak za młodych lat będę zadzierać głowę wysoko, żeby zobaczyć, skąd właściwie lecą te białe drobinki zanim spadną na ziemię.

 

 

ka
16 listopada 2007, 14:58
ja wyjątkow źle znoszę zimę, tylko jazda na nartach daje mi wielką frajdę i dziękuję Bogu za ten czas / mimo wszystko pozdrawiam CIEPŁO:)
15 listopada 2007, 09:27
To wszystko, co napisałaś, robiłam zawsze. Tylko przed rokiem jakieś takie odstępstwo od normy... Nadrabiamy w tym roku? :)
12 listopada 2007, 14:34
hmm...ja bym chciala tak jak ty ,odsniezac sobie auto i patrzec jak sypie troche mi tego tutaj brakuje a nawet bardzo,jak mieszkalam w polsce tez na 4 pietrze mieszkalam popijalam sobie kawusie i patrzylam jak sypie ,a najlepsze bylo jak szlam rankiem do szkoly i snieg skrzypial mi pod butami...u nas jak sypnie to cud sie stanie ,musze sie wybrac na swieta do domku,a juz nie bylam 2 lata upss..pozdrawiam


Dodaj komentarz