sty 07 2006

Sobota. W pracy.


Komentarze: 6

Masakra. Wstałam o 6 z dziwnym bólem mięśni. I zimno było. Mięsnie bolą- pomyślałam, bo się (kurka wodna) przećwiczyłam na zajęciach ruchowych, ale to zimno (czyżbym zapomniała czynszu zapłacić?? ;)... Diagnoza: 38st. To chyba stan lekko chorobowy?

Teraz mam przerwę, ale od 8 szwendam się po magazynie w pracy i liczę. Się to nazywa inwentaryzacja. Zażyłam polopirynę (nie wiem po co, powinnam chyba teraz leżeć w łóżku i się wypocić), saridon, popijam kawą, zaraz czeka mnie dalsza część (kurwa kurwa) pracy. Umrę. I myszy mnie zjedzą, o ile są w magazynie. Ewentualnie zamarznę na śmierć kiedy zasnę na jakiejś palecie (euro, o wymiarach 0,8 na 1,2 m ;).

Oby więcej takich weekendów, zeświruję jak Boga kocham.

pesta : :
Kuba
08 listopada 2011, 12:15
Fatalnie...
pesta do kota
07 stycznia 2006, 13:33
Kocie, twardym TRZA być, a nie MIĘTKIM (jak mawiał pan od PO w liceum ;) Polopiryna działa, saridon też. (Ups, jakieś reklamy robię tu niechący medykamentów. )
07 stycznia 2006, 13:31
-> Chaos: niechący rozgłaśniam.. tak naprawdę wzbiera we mnie chęć podpalenia rudery ;)
07 stycznia 2006, 11:43
Ostatnio głośno o Europaletach, nawet w radio o tym mówili...;) Może będzie jeszcze głośniej...?:>
07 stycznia 2006, 11:40
Ah zycie...
07 stycznia 2006, 11:38
Kobieto, dbaj o siebie. Pierwsza sposobność i zmykaj do domu, do łóżka. [Też bym ześwirowała]

Dodaj komentarz