paź 30 2007

o facecie


Komentarze: 2

W zeszły czwartek zadzwonił Czajnik.

To jedyny chyba facet, który może zadzwonić po okresie oczekiwania na jego telefon, po dwóch latach niewidzenia się na głupiej kawie nawet. Po czasie, jaki jest potrzebny, żeby się wyleczyć. Przestać myśleć o nim na każdym kroku, myśleć tylko wtedy, kiedy się przejeżdża obok jego okien.  

Potrafi zadzwonić i zburzyć mi życie.

No, może jak zwykle przesadzam.

Nie zburzyć. Nadtłuc fundamenty. Naruszyć konstrukcję. Zamieszać. Teraz już tylko zamieszać – bo już sam fakt, że jest ojcem i być może mężem (a na pewno partnerem) dla jakiejś kobiety, już samo to sprawia, że ja wiem, że nie chcę go mieć. A już na pewno wymarzonym nie jest ktoś, kto w czasie gdy jego "panie" wyjechały na wakacje, on na trzeźwo zupełnie proponuje innym kobietom seks w toalecie pociągu relacji Warszawa-Kraków.  

A mimo to... ta czwartkowa rozmowa z Czajnikiem wcale nie była grzeczna. Była z gatunku takich, o które sama bym się wściekła – gdyby mój facet gadał z jakąś babą w ten sposób. Nawet, gdyby ta baba była paskudna. Bo taką rozmowę przeprowadza się tylko z babą, która ma jaja. Zołzą. Świadomą. A takie byłyby dla mnie zagrożeniem, gdybym posiadała „swojego faceta”. Bo w takich babach mężczyźni widzą nie tylko kobietę, ale i kumpla od piwa. A stamtąd chyba blisko do ideału.A może nie.

Bo może się mylę.

I tylko myślę - po co?

pesta : : oni  
02 listopada 2007, 10:25
może to zależy od piwa..
30 października 2007, 19:19
Wiesz co, wątpię, że kobieta-kumpel od piwa to taki ideał... Tzn. doświadczenie mi to podpowiada. Ale może Ty masz inne ;)

Dodaj komentarz