lip 12 2010

kciuk z d.py won!


Komentarze: 4

Cholera. Coraz bardziej uświadamiam sobie, że mój urlop macierzyński zapie.dala jak pociąg teżewe i nieuchronnie przyjdzie mi we wrześniu wyjąć kciuki z d.py (jak mawiał dawno nie widziany Qb) i zacząć robić coś. Coś oznacza zajęcie inne, niż opieka nad Robakiem. Trochę się tego boję, odzwyczaiłam się od trybu korporacyjnego, ogólnie chyba przestał mi on odpowiadać – kto za średnie pieniądze zgodzi się na pranie mózgu, permanentną inwigilację  i wyciskanie siódmych potów celem dostarczenia profitów. Nie sobie, o nie. Ale co tam. Wrócę, będę tyrać jak dziki wół. Albo osioł.

pesta : :
rebel
13 lipca 2010, 21:31
bo to tak - rozleniwiasz się jakoś, ja wróciłam na uczelnię jak młody miał 2,5 miesiąca. Nie miałam czasu jakoś wypocząć itp., z drugiej strony nie miałam czasu na strach. Za to jak myślę, że koniec września się zacznie znów kołowrót...
13 lipca 2010, 13:17
No ja jestem za dwiema dziennie :) Serio-serio :) Tyle Cię nie było, że teraz musisz zapierdzielać 3x bardziej na blogu. O pracy na razie nie mówmy :P
13 lipca 2010, 12:28
ja to się chyba tego powrotu najzwyczajniej w świecie BOJĘ. Nie wiem czemu. Macierzyństwo chyba zmienia psychikę, ot co.



Dwie, zaszalałam. Nie ma co. Po takiej nieobecności codziennie powinnam... ;)
Wu
13 lipca 2010, 10:03
o, to znaczy, że nie zwariowalam. czułam tak samo razy dwa.
za drugim - intensywniej.
życie.


Pesta,
ale czadu dalaś. dwie notki i jedna po drugiej!
hehehhe

Dodaj komentarz