lis 19 2007

weekend


Komentarze: 3

Niedziela. Mój „ulubiony” dzień. Poszłam na świąteczne dekoracje do galerii krakowskiej (poszłam to nie najlepsze słowo - w odniesieniu do byciu kierowcą..), później poszłam do solarium, później na zakupy. Jogurty, cukierki, zielona herbata, pieczarki i soki (to ostatnie dla brata) plus wódka. 26zeta za pierwsze, 19,50 za wódkę. Wyszło, że mniej więcej połowę wydatków na niedzielnych zakupach zajmuje alkohol. Ciekawe.   

 

A w sobotę wyszłam z Lipką. Do teatru. Miałam wolne miejsce bo karnet z firmy dwuosobowy. Pod wpływem chwili zadzwoniłam. Po chyba trzech latach niewidzenia się poszłyśmy razem do miasta. Nie zmieniła się w głowie. Gadałyśmy jak dawniej.

Powiedziałam jej,  że tęskniłam, a ona się rozpłakała. Kochana. W domu na sweterku w kolorze miejskiego śniegu zobaczyłam odcisk jej wytuszowanych rzęs.

pesta : :
20 listopada 2007, 13:14
wu: a to była bardzo dawna znajomość. i dawno niewidziana. stęskniłam się za tą kobietą niemiłosiernie.

a samochód - granatowe firmowe gówno koloru metalik.
19 listopada 2007, 22:34
zeby sie odchamic,po calym ciezkim ,tygodniu-pokazuje swoje umiejetnosci kulinarne:)maz wtedy w zachwyt wpada,ach och i z bolem brzucha jedziemy do tesciow na male co nieco!kawka i takie tam ... przyjechalam z bolem (tym razem )glowy,bo za duzo szampanka wypilam:)i tak wyglada kazda niedziela,bezstresowo luksius!
wu_żet
19 listopada 2007, 12:29
tez tak "lubię" niedziele.
i z takim samym entuzjazmem odswieżam zakurzone znajomości.

jaki kolor ma Twój samochód?

Dodaj komentarz