sobota
Komentarze: 6
.. jest sobota i nie jest to żadne z mojej strony odkrycie. W
piątek się bawi, pije alkohol, imprezuje, idzie do kina, na kolację. Na
twarzy makijaż, na nogach szpilki (co z tego że zima jest i pierońsko
ślisko). Bo w sobotę można spać do południa. Leżeć w łóżku i mieć kaca.
Otóż nie bardzo.
W sobotę wieczorem można (z autopsji to znam) podlewać kwiatki o których
się w ciągu tygodnia zapomina. Prać, zmywać podłogę, posprzątać
samochód, łazienkę i szafkę w kuchni. Nasypać jedzenia kotom do miski.
Zlecić osobnikowi męskiemu poskładanie skarpet do pary w międzyczasie
podając mu piwo z lodówki. A, sprzątnąć z lodówki sałatę lodową i słoik
z czymś już niejadalnym też można.
A potem zasiada się do komputera przy kieliszku czegoś co robi miło w
głowie.
U mnie wszystko w porządku. Czasu dla siebie nie mam. Dla innych też
jakoś mniej. Po pracy Kudłaty, a jak już zaśnie to i tak budzi się w
nocy (bo zęby mu rosną) i wstaje czasem rano o jakichs bardzo
nieprzyzwoitych porach. Piąta czy szósta. Z dnia na dzień coraz bardziej
podziwiam wszystkich rodziców ;) Przy jednoczesnej wielkiej satysfakcji
z obserwowania jak rozwija się taki mały brzdąc przyznam Ci się, że
bywam (jestem?) potwornie zmęczona.
Marzy mi się czasem maszyna do cofania czasu. Na dwa dni mogłabym się
wrócić do kilku lat wstecz. Tylko po to, żeby zatęsknić za
teraźniejszością.
Pesta, ja bym się cofnęła do tej nocy kiedy miałam zajebiaszczy seks i wcale nie spałam. wróciłabym w teraźniejszość jeszcze bardziej wypruta.
ale seks był pierwsza klasa.
Dodaj komentarz