Poniedziałek. Part two.
Komentarze: 5
W oczach niewyspanie. We krwi kawa.
_______________________________
Wczoraj chwycił mnie okropny ból głowy. Przypomniałam sobie o tabletce która gdzieś kiedyś przemknęla mi przed oczami na dnie kieszeni. Drżącymi rękami (szybko, szybko) walcząc z dziwnym pulsowaniem w głowie, jak narkoman przeszukiwałam kolejne kurtki i płaszcze. Później torebki.
Nie znalazłam.
Położyłam się na łóżku. Słońce świeciło w twarz. Jeszcze mało we mnie kota, nie lubię się grzac na słonecznej plamie więc odgrodziłam się od świata poduszką. Pierzasta kurtyna w poszewce w paski skutecznie odgrodziła od świata, od sąsiadki śpiewającej wnukowi na klatce schodowej, od dzwonów z kościelnej wieży. Półśpiąc poczułam, jak na moje nogi kładzie się jeden z futrzanych ciężarów.
Czy umieranie jest podobne do zapadania w sen?
A tak w ogole to mam dziwny nastrój, miało być słońce a jest jakaś mgła, spać mi się chce. A może po prostu umieram ;)
PS. Też mam ten kurewski ból głowy. Za długo spałam...
Dodaj komentarz