Piątek. Ciągle.
Komentarze: 6
I nieodmiennie- piątek. Z okazji wypłaty byłam na ciuchach (śnieg ograniczył trochę moje szaleństwo i zawitałąm tylko do jednych szmat, skończyło się na czerwonej torebeczce, której pewnie nie wykorzystam nigdy (za mała.. ja to lubię takie wieeelgachne żeby wszystko pomieścić.. ale ładna była..) i dwóch koszulach (słabośc do męskich koszul mam nic na to nie poradzę, nic to że w szagie już cztery białe, ta będzie piąta ;).
Do domu wpadłam na chwilę (swoją droga śnieg pada cały czas i chwała bogu że miesjka komunikacja jakoś działa... ), żarciuszko dałam dwóch wąsatym (obrazone były że nie mam dla nich czasu więc kusiłam je dodatkową saszetką), podlałam kwiatki i cześć.
I od dwóch godzin jestem u rodziców i na przemian gram (pasjans pająk still alive) i oglądam coś, przeważnie filmy (monthy python rules :).
J. napisał smsa o wiele mówiącej treści: "jest suuuuper!". No to super. Kurwa.
nom monthy jest zajebisty
a btw po raz kolejny: to kiedy sie rozstalas z J? :]
Dodaj komentarz