niedziela. zupełnie nie po bożemu.
Komentarze: 3
budzę się o 6:15 telefonem z Te. pijany dzwoni, żeby powiedzieć, że widział wschód słonca i tęskni do mnie
mimo że niedziela odkurzam. odkurzacz zostawiam w korytarzu
maluję rzęsy trzykrotnie, niby odciągnąć uwagę mają od nieumytych włosów
nie spóźniam sie na umówione śniadanie ze "szlachcicem", mimo że spóźnianie to ja we krwi mam
zjadam w "Dyni" półpłynną jajecznicę - wolę mocno wysmażoną, ale nie wypada grymasić. poza tym kawa jak zwykle w dużym kubku z mlekiem i miodem rekompensuje brak stanu stałego jajek
szlachcicowi mówię "do zobaczenia" wiedząc, że to zobaczenie może nastąpić być może za jakiś rok z hakiem (biorąc pod uwagę częstotliwość naszych spotkań, uwarunkowaną jego przyjazdami z frankfut am mein do królewskiego grodu, zobaczymy się w 2010roku w okolicach wczesnego lata)
spotykam się z ptaszyskiem, przypadkowo zresztą. w międzyczasie otrzymuję od szlachcica smsy dwa o treści zapraszającej do spędzenia wspólnej nocy. oczywiście, podobno urok mam nieodparty stąd głupie zaproszenie do bezeceństw
grzecznie odmawiam. grzecznie acz stanowczo. szlachcic szanuje wolę i przeprasza
kupuję dwie pary butów w tym jedną poniżej 10pln, znaczy się: okazja. jedna z tych okazji jest koloru czerwonego, bóg jeden wie gdzie ja ją założę. druga ma niebotyczny obcas: tym bardziej wątpliwy zakup...
już w domu jem kawal arbuza, a drugi kawał wkrawam do kieliszka z zinfandelem. wygląda świetnie, smakuje jeszcze lepiej
kończę robić ogórki w zalewie musztardowej wisząc na słuchawce z Kaką
robię pranie. wirowanie sprawia, że kazeta i/lub czasopisma spadają z pralki z hukiem, strasząc mnie z lekka
wieszam pranie na balkonie i zauważam księżyc w pelni
Te nie może spać, kiedy jest pełnia... to pierwsza myśl moja
Dodaj komentarz