Archiwum sierpień 2007


sie 30 2007 muchi muchi
Komentarze: 8

nienawidzę much. tych małych, czarnych stworzonek z błyszczącym ciałkiem, wielonogich wrednych czepialskich siadających na wszystkim robaków.

 

Boże, czemu stworzyłeś muchy? Nie mogłeś latających chomików?

sie 30 2007 dzień po
Komentarze: 4

niewyspanie

piasek w oczach

chcę do domu

sie 27 2007 pierdolę poniedziałki
Komentarze: 5

niby niedziela miała być taka zła, ale strach ma wielkie oczy. siedzę teraz przy biurku i w sumie za tą głupią niedzielą tęsknię.

 

puszczałam wczoraj latawiec, wiecie? Wzięłam dwóch synów mojej kuzynki, mężczyźni lat 6 i 3 na łąkę. Wiatr wiał a my trzymaliśmy czerwonego potwora na uwięzi. Nie pamiętałam, że o taka frajda, odwiązać linkę na maksa i czuć jak się chce wyrwać.

Słońce nas chwilę opaliło, Mały biegał bez butów i skarpetek, posikał sobie spodenki i znalazł polne pieczarki. A Duży zbierał maliny. I śmiali się ze mnie jak krzyknęłam, kiedy na rękę wlazł mi pająk wielgachny. I opowiadaliśmy sobie różne wersje bajki o smoku wawelskim.

A potem wróciłam do domu, wieczorem z Q oglądaliśmy film, popierdoliłam przez telefon przez 2h, zrobiłam kolację i schlałam sie winem. Kulturka.

 

sie 25 2007 ze ślubu kolegi
Komentarze: 3

Paweł zaprosił na ślub. Młody chłopak,dwa lata młodszy ode mnie,ma w sobie niesamowitą pogodę ducha. I jasną słowiańską urodę, piękne zęby i ładny uśmiech.

Ślub w starym kościółku, na wsi gdzieś, nie ze względu na zabytkowość śłub tam,ale księdzem jest kolega serdeczny Pawła jeszcze z dzieciństwa. Sikam w parafii kiedy wtarguje do ubikacji ten właśnie ksiądz.

 Obok kościółka parking zastawiony wozami strażackimi, na taśmie zakazującej wjazdu kartka z ręcznym ostrzeżeniem "nie parkować -szerszenie gonią". Się uśmiecham na to i zdjęcie robię.

Kościołem władają dwa dzieciaki, on i ona, mniej więcej 3 letnie, o ile znam się na dzieciach. Przez całą niemal godzinę chłonę ich zachowanie. I ksiądz Twardowski mi się kojarzy jakoś sam...

 

Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś o roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadłem
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę
w wodę święconą

liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione "O"
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie

---- ale Jezus brał je z powagą na kolana

 

sie 22 2007 planowanie
Komentarze: 1

zaraz zabieram dupę z tego obozowiska z widokiem na buraki, jadę do OBI albo innego sklepu budowlanego gdzie zamierzam nabyć farbę koloru jasny beż albo inny ;)

 

Jeszcze później chlapiąc obficie farbą po podłodze nadam dwóm ścianom jedynego pokoju w moim domu kolor. Jasny beż - dla uściślenia. Bo już mnie trafia i strzela jasny penis męski (a to są i damskie??), że od dwóch tygodni prawie haus mój jak pobojowisko i jednocześnie jak plac, z którego uciekł pan od remontu w pośpiechu.

 

A potem sobie pobiegam, a jeszcze później napiję się jak człowiek albo i świnia winka. Różowego albo i nie, za to zajebiście taniego. A co. Klasa jest. Nic z tego, że zapewne nie domyję podłogi po farbie przez następne dwa tygodnie ;)